Praca kierowcy – do tego trzeba się po prostu urodzić.
Każdy, kto jeździł wie, że to praca inna niż wszystkie. Jeżdżąc w trasach musimy powiązać ze sobą wiele elementów, co nie zawsze jest proste. Załadunki i rozładunki, jazda, obsługa pojazdu, do tego własne potrzeby…
Z zasady czas związany z załadunkiem i rozładunkiem zamyka się w normalnych godzinach pracy. Potem, gdy nasz kolega z magazynu albo spedytor idzie do domu my dalej pracujemy jadąc. Niejednokrotnie mamy do pokonania kilkaset kilometrów do następnego punktu, często w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego. Na koniec jakiś późny obiadek, kilka godzin snu i dzień zaczyna się od nowa.
Opóźnienie załadunku, problemy przy rozładunku, dłuższy od wyliczonego czas jazdy zawsze odbywają się kosztem kierowcy. Termin w tym fachu jest rzeczą świętą. Efekt – byle jaki posiłek lub jego brak, zarwany sen.
Jazda po naszym kraju jest ciężką pracą. Na dobrych drogach duży ruch, te mniej uczęszczane z kolei często w złym stanie, okolice dużych miast zatłoczone. Brak dobrych parkingów, często są one płatne. Średnie tempo jazdy rzadko przekracza 50 km/h. Gdańsk- Kraków w 10 godzin…
Praca na krajówce nie dość, że jest trudniejsza to jeszcze gorzej płatna niż na międzynarodówce.
Często spotykam się z opinią, że kierowcy zarabiają dużo. Jeżeli policzymy czas spędzony w kabinie w stosunku do zarobków to okaże się, że nie mamy lepiej niż przeciętny ochroniarz. O tym kiedy się je, odpoczywa i śpi decyduje zlecenie, nie można więc dowolnie dysponować własnym czasem. Poza tym, jeżeli od zarobków odejmiemy koszty utrzymania w trasie zostaje całkiem zwyczajna wypłata.
Moim zdaniem do tego trzeba się po prostu urodzić.